Londyn, Wielka Brytania

Ekonomia

Economics

Język wykładowy: angielski Studia w języku
Grupa kierunków: ekonomiczne, administracyjne
Strona www uczelni: www.brunel.ac.uk
Doctor of Philosophy (PhD)
Ekonomia
Ekonomia – nauka społeczna analizująca oraz opisująca produkcję, dystrybucję oraz konsumpcję dóbr i uslug. Nie jest nauką ścisłą, lecz posługuje się aparatem matematycznym (głównie metody ilościowe). Słowo „ekonomia” wywodzi się z języka greckiego οικονομία i tłumaczy się jako οἰκος (oikos), co znaczy „dom” i νόμος (nomos), czyli „prawo, reguła”. Starożytni Grecy stosowali tę definicję do określania efektywnych zasad funkcjonowania gospodarstwa domowego.
Ekonomia
Przesadna uwaga poświęcana w indyjskich mediach ludziom sukcesu stworzyła fałszywie optymistyczny obrazek życia w Indiach. A ponieważ do grupy korzystającej na wzroście gospodarczym należą nie tylko biznesmeni, ale także artyści, intelektualiści i ludzie wolnych zawodów, zewsząd usłyszeć można optymistyczne relacje na temat fantastycznego indyjskiego sukcesu. Co jeszcze bardziej niepokojące, stosunkowo zamożna i opiniotwórcza część społeczeństwa łatwo może ulec pokusie, by traktować wzrost gospodarczy jako główny wskaźnik społecznego rozwoju. Martwię się, że ta iluzja sprawi, iż demokratyczna polityka nie będzie się koncentrować w należytym stopniu na rozwiązywaniu problemów społecznych nękających ogromne rzesze mieszkańców.
Autor: Amartya Sen, Czy Indie dogonią Chiny?, „Gazeta Wyborcza”, 4–5 czerwca 2011.
Ekonomia
Uważam ekonomię za naukę regresywną, kryjącą się za zasłoną matematyki. Jej wsteczne poglądy umacnia filozoficzne filisterstwo, który skutkuje ograniczonym punktem widzenia na ludzką naturę. Ekonomiści rozmawiają ze sobą i prawie z nikim innym. To najbardziej wpatrzona w siebie ze wszystkich nauk społecznych, nadymająca się własnym poczuciem wyższości wobec bardziej „miękkich” dziedzin, które nie posługują się „liczbami”.
Autor: Robert Skidelsky, Keynes: Powrót mistrza, Wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2012, s. 231.
Ekonomia
Balcerowicz nigdy nie wywiesi na żadnej z warszawskich ulic wielkiego zegara spekulacji (z pnącą się pod niebiosa ceną franka szwajcarskiego, z oderwaną od wszelkich realiów produkcyjnych i popytowych ceną cukru, zboża, ropy czy miedzi), bo taki zegar spekulacji uderzałby w jego własną „bazę” (tysiące młodych pucybutów wierzących, że zostaną milionerami na globalnym rynku, jeśli tylko „państwo i polityka” z niego ostatecznie znikną). Uwolniony pieniądz wędruje zatem po świecie, nie tylko niepowstrzymany, ale nawet nienapiętnowany przez Balcerowicza, Rybińskiego czy Petru. Winduje i obala, niszczy bogactwo narodów, nawet szwajcarscy politycy i szwajcarscy bankierzy modlą się dzisiaj do „inwestorów”, aby zostawili w spokoju ich walutę, gdyż frank jako waluta nie silna, ale spekulacyjna, niszczy szwajcarską gospodarkę tak samo, jak niszczy portfele polskich czy węgierskich kredytobiorców.
Autor: Cezary Michalski, krytykapolityczna.pl, 7 sierpnia 2011
Polityka Prywatności